niedziela, 14 grudnia 2008

Pasqua Sangiovese Sicilia 2007 - TAK

Kraj: Włochy (Sycylia)

Barwa
: czerwone

Rocznik
: 2007

Szczep
: sangiovese

Producent
: Pasqua

Opis
: Z szybką fotką tym razem, bo akurat etykiet tych pozycji, dostępnych w naszych hipermarkeciątkach, nie sposób spotkać na stronie producenta (a może sposób, tylko ja nie widzę? wskaże mi ktoś?).
Po raz kolejny Pasqua stanęła na wysokości zadania i, choć generalnie nie mam szczęścia do win sycylijskich, w trakcie wieczora z tym sangiovese nie mogłam sycylijskim winogronom NIC zarzucić. Wspaniale, lekko, może lekko żywicznie. Nawet zbity ulubiony kieliszek nie mógł mi zepsuć humoru.
Świetnie wpasowało nam się także w kulinarny klimat spaghetti zasypanego aromatycznym parmezanem. I dzielnie zniosło towarzystwo twórczości braci Wachowskich (nie, nie oglądaliśmy Matrixa...).
Polecam "W jak wendeta" za orwellowski klimat i naprawdę fajną filmową interpretację.

sobota, 29 listopada 2008

George Desnuits Bordeaux Prestige 2007 - TAK

Kraj: Francja

Barwa: czerwone

Rocznik: 2007

Szczep
: Merlot, Cabernet Suvignon, Cabernet Franc

Producent: George Desnuits

Dystrybutor: Vinorama

Opis: ostatnimi czasy jakoś tak wyjątkowo włosko było, więc zahaczyłam tym razem o klasyczną Francję i do kolacji, w jakże zacnym gronie, oraz dla uczczenia zakończenia pierwszej edycji Mam talent, sięgnęłam po Bordeaux. Mam talent to jedyny telewizyjny show jaki ostatnio śledziliśmy - głównie z ciekawości, czy Polacy dorównają przedziwnościom zagranicznych edycji, jakie widzieliśmy na You tube'ie. Moim zdaniem nie dorównaliśmy. No i nikt nie zaśpiewał "Red red wine you make me feel so fine" (patrz video poniżej), a za to na pewno dostałby ode mnie smsa.
Wino niezłe, choć bez zachwytów. Wieczór świtenie się udał, więc zdecydowanie należy oddać mu chołd. Nawet tradycyjna sałata smakowała jakoś wykwintniej niż zwykle...

wtorek, 25 listopada 2008

I zaległości raz jeszcze...

Na liście win smakowanych znalazły się także może mało ambitne, ale wszystkim smakujące, niezastąpione pozycje ze stacji benzynowych, czyli:
- Ponowne podejście do Remonte Tempranillo 2003 (Navarra, Hiszpania) - równie udane jak wszystkie poprzednie zresztą. Tym razem jednak odkryte na nowo jako malinowo-smakujące. Jak moglismy wcześniej tego nie zauważyć?
- Kilka zderzeń z Carlo Rossi - Cab. Sauvignon i "Smooth Red Wine" - kto wie z czego te drugie... (Carlo Rossi, Kalifornia USA) - cóż można mu zarzucić, spełnia swoją rolę i zdecydowanie jest na pierwszym miejscu w rankingu win przynoszonych "żeby nie iść z pustymi rękami w gości" ;)

W kieliszkach naszych zawitały w tym miesiącu też:
- Casillero del Diablo Cabernet Sauvignon 2006 (Concha y Toro, Chile), równie fajne jak wersja Merlot. O wyraźnym zapachu wędzonego bekonu.
- Sol de Espana (Felix Solis, Hiszpania) - takie smutne winko za taniochę. Wypijalne jeśli jest Twoim trzecim... Ale generalnie na NIE.
- Cudge Creek Shiraz 2007 (Jindalee Estate, Australia) - NIEeeee... niefajne, szkoda gadać...

I na koniec rzut na moje ostatnio wielbione Włochy:
- Montepulciano d'Abruzzo 2007 (Pasqua, Włochy) - TAK, pyszne, głębokie, piękne! (To szczep montepulciano z okolic Abruzzo. Nie mylić z Vino nobile di Montepulciano, gdzie Montepulciano jest miejscowością, w której robi sie wino z sangiovese).
- Montepulciano d'Abruzzo 2007 ( Arcosoli, Włochy) - NIE. Tak blisko, a tak daleko. Cierpkie, ostre w zapachu, niewypijalne.
- Valpolicella 2007 (Pasqua, Włochy) - TAK. Punkt drugi dla Pasqua'y. Zostaje producentem miesiąca :)

niedziela, 5 października 2008

Zaległości - i TAK i NIE

Ku pamięci - do listy win degustowanych należy dopisać:

Intulo Cape Red 2007 (Kumala) z Południowej Afryki - TAK
Valpolicella 2004 (Monteverdi; szczepy: corvina, rondinella, molinara) z Włoch - TAK
Fuzion 2006 (Mendoza; szczepy tempranillo, malbec) z Argentyny - TAK
Ca'Ernrsto 2006 (z Trentino, szczep: marzemino) z Włoch - TAK
Chianti Colli Senesi 2006 (Campagna Gello) z Włoch - NIE

Krótko, bo zabieganam :) Statystycznie rzecz ujmując mam ostatnio szczęście do niezłych wyborów. Tylko te ostatnie zupełnie nie w moim stylu - zdecydowanie za kwaśne i cierpkie. Ale w TV akurat leciał American Pie, a ja akurat piekłam szarlotkę... To przełknęłam i te Chianti, ot tak dla żartu...

środa, 3 września 2008

Vino Nobile Di Montepulciano 2003 - TAK

Kraj: Włochy

Barwa: czerwone

Szczep: Sangiovese Blend (90% sangiovese, 5% colorino, 5% canaiolo nero z mammolo)

Winnica: L'acciano

Cena: 39 PLN (Real)

Opis: Ferenc Mate - autor książki, którą ostatnio czytałam pod wpływem nagłego toskańskiego zrywu - założył swoją wymarzoną winnicę w Montepulciano. Zaczarowana przez nastrój malowniczych opisów, dałam się ponieść toskańskiej fali jeszcze dalej i zakończyłam lekturę w towarzystwie Vino Nobile di Montepulciano.
Jest zachwycające!
Przyjemnie zachowuje równowagę między cierpkością, a słodyczą. Ma przy tym piękny kwiatowo-owocowy aromat. Wielce szlachetne i inspirujące.
Wybornie spisało się także potem, w trakcie spontanicznych odwiedzin pewnych ludzi z gitarą i bębnem, za których sprawą wino z L'acciano stało się świadkiem improwizowanej jam session.
Polecam szerszy artykuł na temat Vino Nobile di Montepulciano na Vinisferze.

środa, 27 sierpnia 2008

Marques del Turia 2006 - Tak

Kraj: Hiszpania
Barwa: różowe
Szczep
: Bobal
Rocznik
: 2006
Winnica
: Vicente Gandia
Cena
: ok 21 zł

Opis
: A niech tam. Mam wenę, więc sobie popiszę. :)
Dziś po obiedzie zasnułam się marzeniami o Toskanii. Jakoś tak ta ostatnia vernaccia mnie nastroiła. Tęsknię za wakacjami i leniwym przemykaniem w promieniach słońca, za spacerami, pięknymi widokami, stopami opalonymi we wzorek z odciśniętych japonek...
"Myślisz, że w 17 minut zdążę kupić jakąś powieść o Toskanii?" - zapytałam Miłego zerkając na zegarek. 18.43. O siódmej zamykają księgarnię.
"Pomyślmy o tym przez następne pięć minut..."- odpowiedział tylko, a ja chwyciłam go za rękę i chwilę potem byliśmy w samochodzie.
Dla osób z innych zakątków świata, krótki zarys geograficzny: centrum Białegostoku przeobraża się właśnie w tzw. "plac miejski". Ruchliwą arterię pokrytą brukiem (wyobraźcie to sobie - główna przelotówka w tym mieście jest wyłożona kostką, nie asfaltem!) zamknięto i rozpoczęto prace dążące do zwiększenia atrakcyjności turystyczej miasta. Wreszcie! Mamy więc piękny brukowo-granitowy plac z parasolami, ogródkami piwnymi, pijalnią czekolady, sklepikami i tak dalej, zamiast zamglonej smogiem ulicy. I tam właśnie jest moja księgarnia. A tuż obok Galeria Win z paniami, które się ładnie uśmiechają, ale jeszcze nie rozgryzłam, czy mają jakiekolwiek pojęcie o winie...
Anyway, zdążyliśmy! Zakupiłam książkę i godzinę później, z kieliszkiem bobala w ręku, czytałam "Winnicę w Toskanii" - ot, taki sobie dziennik z zapiskami pisarza, który postanowił założyć winnicę. Czyta się bardziej jak blog niż jak literaturę piękną, ale w sumie, czy potrzebowałam czegoś więcej? W Galerii Win zakupiliśmy Marques del Turia, bo Miły nalegał, by spożyć coś lekkiego, różowego i "koniecznie schłodzonego, bo w końcu jest lato". Ech, trochę tęsknię za jakimś ciężkim, niesamowicie wytrawnym, czerwonym bordeaux, ale uległam. Korzystajmy z tego nieszczęsnego lata... Jakoś Toskania przy tych zakupach mi totalnie umknęła...
Ten hiszpański bobal jest bardzo fajny. O truskawkowo-malinowym bukiecie. W smaku na początku lekko wytrawny, a na końcu słodki, bardzo malinowy. Lekki, przyjazny, może nawet łatwy - ale na pewno nie prostacki. Zatem znowu mamy głos na "Tak".
Podsumowując, to był bardzo udany wieczór. Za oknami, koło dziesiątej, strzelały fajerwerki, jakby dla uczczenia happy endu tego dnia, a ja, sięgając co chwila po kieliszek, cichutko plumkałam na pianinie "Lemon tree".

"To niesamowite, jak kilka kęsów pieczonego mięsa i obfity kieliszek (wina) mogą przywrócić chęć do życia, po drugim kieliszku śmiech płynie prosto z serca, a wypicie trzeciego gwarantuje, że każdy mąż zacznie rozglądać się dyskretnie w poszukiwaniu odosobnionego miejsca, w którym mógłby spędzić kilka słodkich chwil ze swoją żoną."
Winnica w Toskanii, Ferenc Mate

poniedziałek, 25 sierpnia 2008

Vernaccia di San Gimignano - TAK

Kraj: Włochy, Toskania
Barwa: białe
Rocznik: 2007
Szczep: vernaccia
Winnica: Graziella Cappelli Cetti
Cena: prezent
Opis: Otrzymane jako prezent, jeszcze ciepłe od promieni toskańskiego słońca. Rozpaliło nagłą potrzebę wpakowania się do najbliższego samolotu do Włoch i zapuszczenia korzeni choćby w San Gimignano. Naprewdę dobre, neutralne białe wino. Posmakuje nawet takim smakoszom czerwonych trunków jak ja :) Lekko korzenne - w zakończeniu trochę jakby anyżowe.
Szkoda, że wakacje się kończą, ja naprawdę skoczyłabym do Toskanii. I pozwoliłabym sobie na odrobinkę zapomnienia.
Pamiętacie ten film? Ostatnio Polsat go przypominał:

wtorek, 12 sierpnia 2008

O nałogach słów kilka, czyli wino vs. papierosy

Niemiecka reklama z kampanii antynikotynowej.

Pijąc wino rzadko szkodzimy otoczeniu. Paląc - zawsze.

Imiglykos Meliritos - NIE

Kraj: Grecja

Barwa: czerwone

Smak: półsłodkie

Producent: Cambas

Cena: ok 20 zł

Opis: Po naprawdę męczącym dniu, coś słodkiego, pachnącego wakacjami w Grecji, odprężającego. Ocenione na NIE, ponieważ po wypiciu jednego kieliszka czułam się jakbym najadła się miodu. Jakoś nie moja faza.
Kusi mnie jednak, przyznaję się bez bicia, by wkręcić się lepiej w wina Greckie i znaleźć tam jakiś swój własny, mały, prywatny kawałek przysłowiowego tortu. Bo wstyd, że przy całej mojej miłości do greckich wysp, na razie mam tak nikłe pojęcie o tamtejszych trunkach. Ten temat powróci!

czwartek, 7 sierpnia 2008

Społeczności winiarskie c.d.

Zachęcona wczorajszym, web-dwa-zerowym odkryciem, rozejrzałam się po okolicznym necie i proszę co mi wypadło: od marca śmiga także http://www.wineo.pl/ . I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno nie było nic w tym temacie... ehhh...

środa, 6 sierpnia 2008

Nowy polski winny serwis społecznościowy

Od razu z góry, to nie jest post sponsorowany :) Po prostu trafiłam przypadkiem i, ponieważ m.in. analiza tego typu serwisów to moja praca :), a także dlatego, że sama od dawna zastanawiałam się, czy w tworzenie społeczności internetowej dla tak wąskiego grona może wypalić, po prostu musiałam połazić, poczytać i o tym napisać.
Widać, że Vinobilia to serwis młody, wpadłam na sporo niedociągnięć, które na pewno zostaną poprawione (opisy szczepów tylko po chińsku, czy niewyjaśniona liczba postów w danym wątku na forum... ), no i pustki straszne, społeczność jest tam wciąż tylko sloganem. Ale! I tak gratuluję twórcom pomysłu i odwagi. Oficjalnie zagrzewam do internetowego uspołeczniania się!
Żeby nie być gołosłowną, założyłam profil - zapraszam :)
Pytanie - czy to pierwszy polski serwis typowo społecznościowy skupiony wokół wina? Czy może ktoś zna inne (nie liczę forum Gazety...)?
Pozdrawiam!

Chateau Barade, Bordeaux - NIE

Kraj: Francja

Barwa: czerwone

Producent: Vignobles Dard

Rocznik: 2006

Cena: 18,99 PLN

Opis: To może i nie jest złe wino, ale jak dla mnie trochę zbyt wytrawne. Ciężko jest, pomiędzy szczypiącą cierpkością, a winogronowo-wiśniowym posmakiem odnaleźć cokolwiek, co sprawiłoby, że zatliła by się we mnie chęć ponownego zakupu tego trunku. Ot, takie wino do 20 złociszy.

czwartek, 31 lipca 2008

Zacosta, Emery, 2004 - NIE

Kraj: Grecja (Rodos)

Barwa: czerwone

Smak: wytrawne

Rocznik: 2004

Cena: 9EUR

Opis: Jedno z win przywiezionych z Grecji, kupione na Rodos we wcześniej opisywanej Emery. Aromat owocowy, mało intensywny, przedziwny, bez głębi. W smaku bardzo cierpkie, paraliżujące podniebienie taninami. Oprowadzająca nas po sklepie ekspedientka zapewniała, że to najlepszy produkt ich marki (sic! spójrzcie na cenę!). Smutne, bo naprawdę miałam nadzieję, że ta butelka uratuje honor naszej wyprawy szlakiem rodyjskich win. Teraz to już oficjalne - Rodos skreślamy z listy wartych uwagi producentów.

środa, 30 lipca 2008

Vom Fass - Prosto z beczki

Korzystaliście kiedyś z tych przedziwnych sklepów z produktami "prosto z beczki"? Odwiedziłam ostatnio jeden z nich, w "Blue City" (drugi z tej samej sieci jest ponoć w "Manufakturze" w Łodzi).
Oliwy, oleje, octy, do tego mają whiskey w planach. Ładnie podane (choć część czaru prysła kiedy zajrzałam pod pokrywkę beczki i odkryłam, że zawartość siedzi w niej w plastikowym worku :) ) i ciekawie przedstawione. Można wszystkiego spróbować, a uśmiechnięta, odpowiednio przeszkolona ekspedientka opowiada o poszczególnych produktach. O leżakowaniu octu, o nietypowych połączeniach (olej z orzechów laskowych zmieszany z octem malinowym zburzył moje dotychczasowe postrzeganie sosu winegret).
Mam sentyment do takich biznesów - dobrych win, herbat, kaw, pralinek, itd. - małych sklepików ze sprzedawcami zaczarowującymi klientów niezwykłą atmosferą roztaczaną wokół frykasów przeznaczonych tylko dla smakoszy. Ileż w tym ściemy, marketingu, koloryzowania... Ale i tak uwielbiam dawać się w to wciągnąć!
Kupiłam sobie trochę tego oleju z orzechów. Jest słodki i bardzo intensywny - muszę go mieszać ze zwykłą oliwą, bo zapach orzechów zakrywa mi sałatkę. Ale frajdę mam jak dziecko bo to coś zupełnie nowego. Już przymierzam się do pichcenia naleśników z przepisów znalezionych na firmowej stronie sieci.
Oliwy często kręcą się wokół win. Sprowadzane są przez tych samych dystrybutorów, sprzdawane w tych samych sklepach. Dobra oliwa, podobnie jak wino, to symbol czerpania radości ze spożywania dobrych posiłków.
Czy ktoś się może zna na oliwach i octach? Chętnie o tym pogadam... :)

wtorek, 29 lipca 2008

co zrobić, kiedy skończy się wino?

wykorzystać kieliszki :) Dziś offtopicowo i rozrywkowo - wyciąg z YouTube'a.


poniedziałek, 28 lipca 2008

La Jaglerie, Rose d'Anjou AOC 2006 - NIE

Kraj: Francja
Barwa: Różowe
Rocznik: 2006

Opis: Pite bez okazji, ot przez upał, bo lekkie, schłodzone różowe wino jest zupełnie niezobowiązujące. W sam raz na gorący wieczór spędzony na balkonie, w siadzie skrzyżnym (to wczoraj) lub, tak jak dziś, jako towarzysz pianinowego plumkania o zachodzie słońca. Tak sobie po prostu wypijmy kieliszek różowego, dla relaksu. Niestety La Jaglerie zamiast nakładać różowe okulary na moje postrzeganie win różowych, brutalnie je strąciło.
Smakuje jak... marne truskawki - wiecie jak to jest, czekasz na czerwiec przez cały rok, bo wtedy jest wysyp truskawek, nadchodzi lato, lecisz do sklepu kupujesz pół kilo i... bleee... rozmemłane, nadpsute, z mdłą słodyczą i tak gorzkim posmakiem na końcu, że nie możesz pozbyć się go do jesieni. Oj, to już wolę brzoskwinie z puszki...

piątek, 4 lipca 2008

Wina Rodyjskie - Emery

Wiem, wiem, jestem niedobra - znów miesiąc się nie odzywałam. Doktorze, czy mój blog umrze??

Czas jednak opisać wakacyjne winne przygody :) Czy wiecie, że Rodos ma ponad 2400-letnią tradycję winiarstwa? Że poza Retsiną, Soumą i Ouzo, można tam spróbować wina z wyjątkowych winogron? Że dwaj najwięksi producenci - Cair i Emery słyną z najwyższej jakości trunków? Nie słyszeliście? To dobrze, bo to bzdury! Propaganda pod turystów.
Snując się po Rodos próbowaliśmy najróżniejszych win, zaglądaliśmy do przeróżnych miejsc z winiem związanych. Trafiliśmy także do starej rozlewni Emery w mieście Rodos (niestety skończyło się na pogaduchach z pracownikami, bo na teren rozlewni nie wpuszcza się turystów - psia kość, a na stronie pisali, że tam też można pozwiedzać...) oraz do showroom'u i winnicy we wsi Embona, w górach. W Embonie Emery zaprosiło nas na degustację, gdzie w brudnych, maciupkich kieliszkach mogliśmy spróbować... najtańszych win ichniejszej produkcji. Na pytanie, czy możemy napić się czegoś lepszego, obsługująca nas pani oznajmiła, że droższych win nie dają i że możemy sobie najwyżej kupić butelkę w sklepie. Próbowaliśmy wydobyć jakieś informacje o historii firmy, odmianach winorośli, leżakowaniu wina, różnicach między poszczególnymi winami, ale ku naszemu zdziwieniu, obsługa nie miała o tym pojęcia. Dowiedzieliśmy się tylko, że w całej firmie nie ma ani jednej drewnianej beczki...
Planowałam większe zakupy, ale odeszłam jedną butelką ponoć najlepszego wina (odezwę się jak je otworzymy) i zaczęłam myszkować po terenie winiarni. Znalazłam tylko stalowe silosy, skrzynki z pustymi butelkami. W okolicach nie widziałam ani jednej winorośli... To tyle jeśli chodzi o "winnicę"...
Prawda jest taka, że większość winogron przyjeżdża na Rodos z kontynentu. Produkuje się z nich średniej jakości wino, które jest rozlewane do butelek i opisywane certyfikatami regionalnymi przyznawanymi nie wiem na jakiej podstawie.
To nie Madera z zapierającą dech historią wyjątkowego wina - winiarskie Rodos jest nudne, rozdmuchane pod bezmyślnych turystów i pozbawione duszy. No, przynajmniej w kwestii win sprzedawanych komercyjnie. Oddać honor wyspie muszę za wino domowe, które dostać można w miejscowych tawernach. Ono naprawdę podbiło moje serce i pozwoliło uwierzyć, że gdzieś tam, z dala od turystycznych jarmarków są ludzie, którzy wciąż pamiętają jak wino robiło się owe 2400 lat temu.

Ps. Dziękuję wszystkim czytelnikom Blipa (okienko po prawej, na dole) za smsy i kibicowanie nam w trakcie wakacji. Bardzo nam Was brakowało!

sobota, 31 maja 2008

Aktualności

Miałam się zabrać za pisanie i znów ruszyć z kopyta z degustowaniem i blogowaniem, ale znowu kłody pod nogi... Ponad tydzień łykania antybiotyku skutecznie odstraszył mnie od wszelkiego alkoholu.

A teraz z kolei znikam znów na dwa tygodnie - ale tym razem, mam nadzieję, będzie bardzo winiarsko, bo zapoluję na greckie wina. Co z tego wyniknie, zobaczymy. Polecam okienko Blipa po prawej na dole, bo jeśli gdzieś mam się uaktywnić, to najszybciej właśnie tam.


Ps. Offtopic - Serdeczne gratulacje chłopakom z ESW, za wejście do pierwszej 10tki klasyfikacji generalnej ligi PPLH (Polska Paintballowa Liga Hopperball). Buziaki!

wtorek, 13 maja 2008

Entoria Rose - NIE

Mnóstwo czasu upłynęło od ostatniego posta. Mnóstwo myśli . Mnóstwo rozmów. I w sumie bardzo mało wina. Przemknęły migusiem:
- Chińskie śliwkowe wino z winiarni Guangzhou Conghua Shunchangyuan (bardzo słodkie wino wzmacniane, chwilowy powrót do smaku madery), zupełnie jak japońskie umeshu, polecam rozcieńczane, bo same w sobie jest zdecydowanie za gęste i za intensywne
- Argentyńskie Terralis Mendoza (Cabernet+Merlot) z 2006 roku, niestety nic konkretnego o nim nie pamiętam, więc chyba nie warto
- Chilijskie Los Pagos (Carmenere) pachnące rodzynkami, rubinowe, bardzo dobre!
- Sycylijskie Piccini (Nero d'Avola) z 2006tego - zupełnie niefajne...
- Francuskie różowe, La Jaglerie (rose d'anjou) również z '06tego - niczym oranżada
oraz dzisiejsze trofeum kreteńskie:
- Entoria, różowe wino regionalne Krety, przywiezione w zeszłym roku z wakacji i chomikowane aż do dziś, do dzisiejszej pizzy domowej roboty. Nie wiadomo po co w sumie, bo chyba jednak nie warte zachodu. Cierpkie, o gorzkim posmaku... jodły. Tak... Jak to ładnie okreslił Miły: "smakuje igliwiem". Dziiiwne...


Chyba mój winny kryzys zakończył się nareszcie... Być może napiszę o nim słów kilka wkrótce. Albo i nie :)

Tak czy siak wracam do pisania i przepraszam wszystkich blogoczytaczy za tę okrutną przerwę.

PS. A propos tej marcowej madery, polecam ostatni Magazyn Wino, łaadnie tam o niej piszą :)

środa, 26 marca 2008

Madera Henriques & Henriques 3 y.o. Monte Seco - TAK

Kraj: Madera

Szczep: Tinta Negra Mole/Sercia (90/10)

Barwa: białe


Opis: Jedna z butelek, która właśnie przybyła z Madery. Prosto z winnicy H&H. Przykład świetnego wina wzmacnianego (ostatnio pisał o nich Sofanes). Jakoś do tych mocnych trunków nie umiem się przekonać - może dlatego, że głowę mam słabą i po pierwszym kieliszku robi mi się trochę za wesoło. Nadają się jako malusi aperitif, ale nie na długie sączenie do rozmowy, które tak bardzo lubię. Monte seco jest bardzo intensywne, w smaku coś jakby wędzona śliwka, suszone jabłka. Wznosiliśmy nim toast oglądając zdjęcia z Madery - tam przez cały rok jest tak ciepło i słonecznie (no może z wyjątkiem tej wiosny - ponoć ciągle leje...). Świetne miejsce do uprawy winogron, bo klimat jest stabilny, a pogoda łatwa do przewidzenia. No i wymarzone miejsce na wakacje, bardzo malownicze, kolorowe od kwiatów, pełne zapierających dech w piersiach skalnych ustepów i zatoczek. Bardzo chciałabym się tam kiedyś wybrać.

poniedziałek, 24 marca 2008

Czas Apokalipsy

wino Frontera CarmenerePlan był ambitny - 5 różnych win, "Czas apokalipsy" i cztery podniebienia spragnione wrażeń smakowych. Wśród win zaplątał się Conde de Velazquez w wersji shiraz (nic nadzwyczajnego) i jakiś mołdawski pinot noir, którego nazwa wleciała i wyleciała (wraz z wylewaną zawartością butelki) - bardzo nieciekawe. Gwiazdą wieczoru była Frontera carmenere (ten sam producent, co Casillero Del Diablo) i Wagner dudniący z atakujących helikopterów. Plan był taki, że będziemy degustować, robić notatki, oceniać. Smakowanie wina wciągnęło nas jednak dużo bardziej niż myślałam. Rozmowa toczyła się tak luźno, że degustacja stała się jej naturalnym towarzyszem, a nie głównym przedmiotem. wino Abadir Forte Nero D'Avola
Moim prywatnym numerem jeden stał się Abadir Forte nero d'avola - sycylijczyk o ciemnej barwie i miodowym posmaku. Zgodnie stwiredziliśmy, że to wymarzone wino na zimowe wieczory, bo jego słodki, lepki smaczek rozgrzewa i osładza podniebienie (i atmosferę). Trochę może za ciężki na marcowe spotkania, kiedy wszyscy już myślami są przy wiośnie, a może nawet lecie -wino Lo Tengo Malbec pewnie dlatego w ogólnym rozrachunku przegrało z Fronterą. Ja jednak jakoś tak dałam się zaczarować temu sycylijskiemu szczepowi i usadowiłam się najbliżej karafki, w której "pływał"...
Na stole pojawiło się też argentyńskie Lo Tengo (malbec). Wjechało jako ostatnie i może dlatego zostało zupełnie zapomniane. A szkoda, bo planowo miało być wraz z Forte gwiazdami wieczoru. Z winem ż jest - nie wszystko idzie zgodnie z planem. Może właśnie w tym tkwi jego sekret?

czwartek, 13 marca 2008

blogo-wino-sfera

Jak widać, od dziś w kolumnie po prawej znajdziecie linki do stron, które czytam, polecam i wymieniam poglądy. Polecam SERIO! Bez lizusostwa :)

Serdecznie pozdrawiam autorów wymienionych stron. W szczególności przesyłam ukłony w stronę WinoManii - jeszcze raz wielkie dzięki za przesympatyczny komentarz i podlinkowanie Dzikiego Wina w serwisie.

poniedziałek, 10 marca 2008

Bovin Pinot Noir - TAK

Kraj: Macedonia

Barwa: czerwone (rubinowe)

Szczep: pinot noir


Opis: drugie z win próbowanych w Prognozach. Nosy wyczuły czerwone owoce jagodowe i fiołki. Pojawiła się też ziemista nuta charakterystyczna dla pinot noir - piszę "ziemista", bo tak mówią o niej recenzenci wina. Dla mnie ta nuta ma bardziej zapach butaprenu niż gleby. Co poradzić, taki nos... W smaku porzeczki, może trochę truskawki...
Trafiłam na nie przypadkiem i spróbowałam go trochę z przekory, bo marzył mi się prawdziwy pinot noir rodem z Burgundii. Niestety kelner zapytany o jakiekolwiek pinot noir nagle zbladł, potem gwałtownie poczerwieniał i wyjąkał, że "taaakieeeego wina to nie maająą". Podeszłam do półki wzięłam pierwszą butelkę z brzegu (ale fart!!!) i patrzę - Bovin. "A to?" - zapytałam. Pan kelner znowy zbladł, westchnął i zaserwował mi kieliszek. Ależ ten koleś musi mnie nienawidzić... Trochę mi nawet przykro... I jeszcze mi przykro, że tak go teraz obgaduję...
Generalnie Bovin w porządku, choć nic zachwycającego. Lekki i przyjemny. Na jego nieszczęście, potem piliśmy Diabełka i na jego tle pinot noir z Macedonii wypadł niemrawo.

Casillero Del Diablo Merlot - TAK

Kraj: Chile

Barwa: czerwone

Szczep: Merlot/Carmenere (90/10)

Opis: W ramach pierwszej wizyty w nowym klubie Prognozy degustowaliśmy wino Bovin (pinot noir) i właśnie merlot Casillero Del Diablo.
Był piękny. Ciemno-czerwony, nasycony o rozbudowanym bukiecie. W zapachu nuta przydymionego śliwkowego cappucino. Trochę się sprzeczaliśmy czym jest ten charakterystyczny posmak, który nas tak uwiódł - ja obstawiam wiśnie w czekoladzie. Tak sobie myślę, że gdybym miała listę top10, pewnie Diabełek miałby duże szanse, żeby do niej wejść.
Jeśli chodzi o sam klub, odniosłam wrażenie, że jego twórca nie do końca wiedział czego chce. A może to przez świeżość wszystkiego i chaos nowootwartej knajpy? Obsługa była trochę skołowana, momentami nie mogła znaleźć sobie miejsca. Siedzieliśmy na niewygodnych wysokich krzesłach gdzieś pomiędzy restauracją, dyskoteką, a winiarnią, muzyka z różnych stref mieszała się tworząc trudny do zniesienia hałas. Kelner serwujący trunki nie dał się wciągnąć w rozmowę o winie - obawiam się, że nie ma o nim pojęcia. No, powiedzmy, że dopuszczalne w jakiejś tam restauracyjce, ale BARDZO smutne w miejscu, które pod nazwą ma dopisek "wine & music club" i startuje do wyścigu z restauracjami z prawdziwego zdarzenia serwując potrawy o egzotycznie brzmiących nazwach (szyjki rakowe jakoś kojarzyły mi się wyłącznie ze schorzeniami macicy...). Żeby nie było, że tylko zrzędzę, wieeelki plus za fajne wnętrze, bardzo lanserskie :) I za ideę oczywiście! Bo choć efekty wymagają jeszcze doszlifowania, wielką radość odczuwam z powodu pączkującej w naszym mieście kultury wina.

Co ta psina ma do wina?

O tym, że winiarstwo obraca się wokół przyrody nikogo przekonywać chyba nie trzeba. Niemniej jednak w osłupienie i zachwyt wprawił mnie projekt Wine Dogs - przeradosna strona z przeradosnymi produktami (książki i kalendarze + gadżety promocyjne) zawierającymi zdjęcia psów mieszkających w winnicach.
Ze zdjęć merdają ogonami poczciwe psiaki wszelakiej maści i postury - zazwyczaj z winiarniami lub malowniczymi winnicami w tle. Zespół Wine Dogs przemierza świat i powiększa swoją kolekcję fotek. Przezabawne, absurdalne i przeurocze - choć chyba trochę nie do końca zdrowe...
A do czego to potrzebne? Jak to napisał jeden z recenzentów:
“Wine Dogs would make a great present for that someone who has everything."


Moja Sunia

Freixenet Ash Tree Estate 2005 - NIE


Kraj: Hiszpania


Barwa: czerwone


Rocznik: '05


Szczep: Shiraz, Monastrel (50/50)


Cena: ok. 25 zł (Real)




Opis: Piątkowy wieczór. Byłam zmęczona, zniecierpliwiona faktem, że w sobotę czeka mnie uczelnia zamiast długiego spania. Potrzebowałam chyba jakiegoś babskiego różowego albo któregoś Balance. Ash Tree Estate nie do końca trafiło mi w nastrój, chyba dlatego oceniam na NIE. Ale było ciekawe - w nosie zdecydowanie dominująca nuta suszonych jabłek. Producent zapewnia, że także białego pieprzu... No niech mu będzie, chociaż jakoś nie jestem do tego przekonana.
W smaku pierwszy łyk trochę mnie odrzucił. Do jabłek dołączyły śliwki i inne owoce. Bardzo charakterystyczny i trochę dziwny. Na poczatku rzeczywiście smakuje trochę jak kompot z suszu! Taki jak robi się na Boże Narodzenie... Po chwili rozwija się pozostawiając ostry posmak. Strasznie lubię takie mieszanki. To niezłe wino. Niestety nie w moim klimacie.

niedziela, 2 marca 2008

Lancers - TAK

Kraj: Portugalia

Barwa: różowe

Szczep: mieszanka

Opis: "Jak na środek huraganu, piękną dziś mamy pogodę." - powiedziałam do Miłego kiedy wychodziliśmy ze spożywczego, niosąc zapas mozarelli, pomidorów i soku marchwiowego. Zupełnie nie zapowiadało się na degustację jakiegokolwiek wina. Kolejne spokojne, ciche, momentami nawet słoneczne popołudnie. Tylko w telewizji dudnią, że orkan zbiera swoje żniwo. Jestem baaardzo zawiedziona - w trakcie dwóch dni szalejącego huraganu, nie widziałam nawet jednej latającej krowy... Ale do rzeczy, bo to nie miejsce na takie wynurzenia. Zabrałam się za porządki w kuchni i dotarłam do jej najmroczniejszych zakątków - tam, pod grubą warstwą kurzu stał zupełnie zapomniany Lancers niewiadomego pochodzenia. Nie wiem ile tam stał, ale przecież nie byłabym sobą gdybym nie sprawdziła, czy to się w ogóle do czegoś jeszcze nadaje. A nadaje się! Jest rewelacyjny! W kolorze bardziej pomarańczowy niz różowy. Lekko musujący. O bardzo intensywnym i pieknie rozwijającym się owocowym aromacie. W smaku też mocna owocowa nuta, ale w przeciwieństwie do El Sol na przykład, nie smakuje jak kompot - ślicznie łączy się z taninami i odkrywanie pojedyńczych nut naprawdę wciąga, choć nie udało nam się do końca go rozgryźć. Z dokończeniem poczekamy na kolejny huragan :)
Aha! Plus za bajerancką, malowaną butelkę z zawleczką.

El Sol California - NIE

Kraj: USA (California)

Barwa: różowe

Szczep: chyba white zinfandel

Cena: ok 20 zł

Opis: Nowa marka stworzona specjalnie na potrzeby polskiego rynku przez (uwaga, uwaga, to nie żart) Carlsberga. El Sol to odzwierciedlenie polskiej winnej mentalności -a właściwie jej braku. Bo jak Polak pije wino?
1. rzadko
2. niedbale
3. chałstami i butelkami
4. nieświadomie
5. byle najtaniej
6. w ostateczności.

Kiedy przeciętnemu Polakowi przyjdzie kupować trunek ciut bardziej wyfarinowany niż pospolity Patyk lub Komandos, żeby dla lansu gości poczęstować lub, nie daj boże, szefowi w podarunku oficjalnym złożyć, Polak wpada w panikę. Bo nic mu nie mówią osobliwe nazwy szczepów, czy roczniki, ocenia po butelce, czy ładna. Po cenie, czy nie za tanie, ale i nie za drogie. Czasem też rozpytuje wśród znajomych, z tym że z ich rad zapamiętuje tylko te nazwy, które "czyta się tak jak się pisze". Marketingowcy z Carlsberga stworzyli więc wino dla ludu mając na uwadze wszystko co powyższe. El Sol występuje więc w 5 rodzajach (Chile, Włochy, Kalifornia, Australia i Hiszpania), nazwanych po prostu nazwami krajów, z których pochodzą. Żadnych szczegółów, bo po co. Nalepa ładna, rzucająca się w oczy. Nazwa prosta, krótka, wpadająca w ucho. Tylko półwytrawne lub półsłodkie smaki, bo Polacy mają wciąż dystans do winnych skrajności. Miałam okazję spróbować kalifornijskiej wersji, która smakowała trochę jak rozgazowana malinowa wersja szampana Piccolo. Fajnie by się to piło gdyby było pićkiem na plaży. Ale jako wino, cóż, wypijalne, ale nic specjalnego. No i obciach niemiłosierny kupować trunek skierowany do przygłupów, więc wystawiam mu zdecydowane "NIE".

czwartek, 28 lutego 2008

Bardzo mi miło.

Post Mary Baker, Winiarski Detektyw podlinkowany na blogu Dover Canyon Winery. Serio, ta historia naprawdę mnie wciągnęła.

środa, 27 lutego 2008

Telewizja dla winomaniaków

Platforma Wi-FiTV otwiera nowy kanał o nazwie WineNationTV. Telewizja dla winiarzy i smakoszy już jest dostępna on-line i można obserwować pierwsze programy.

Na razie jeszcze bez komentarza - popatrzymy, posłuchamy, zobaczymy co z tego będzie...

Trop nadany przez blog Vitis vinisfera.

niedziela, 24 lutego 2008

Ile jest warte TWOJE sumienie?

Na początku miesiąca New York Times zamieścił w swojej sekcji podróżniczej artukuł o nowej atrakcji turystycznej (i nie tylko) Berlina. Otóż niejaki Jürgen Stumpf otworzył tam cztery bary winne, w których wysokość rachunku uzależniona jest wyłącznie od honoru i sumienia klienta.

Każdy z gości płaci 1 euro (słownie: jeden oiro!) za kieliszek i może wypić tyle wina na ile ma ochotę (lub ile da radę...). Przy wyjściu wrzuca do wielkiego słoja banknoty lub monety na kwotę, którą uważa za sprawiedliwą...

Ciekawe, czy już odkryli to berlińscy bezdomni... Albo pomieszkujący w Niemczech Polacy...



sobota, 23 lutego 2008

Remonte Tempranillo 2003 - TAK

Kraj: Hiszpania (Navarra)

Barwa: czerwone

Smak: wytrawne

Szczep: tempranillo

Rocznik: 2003

Cena: 23 PLN (Miki)

Opis: Próbowałam, z ciekawości, zgooglować Remonte, ale w necie to wino po prostu nie istnieje. Wygląda na to, że nie jest to trunek znany gdziekolwiek poza Białostockimi sklepami. Dlaczego zatem nie mamy problemu z jego zakupem? Bo dystrybutor jest na Ciołkowskiego! Tak! To jedno z tych win, które z Hiszpanii przyeżdża bezpośrednio do naszego małego zakątka...

Słodki wiśnowy zapach, z nutą pomorańczy. W smaku bardzo delikatne - "wytrawne" to kategoria przypisana zdecydowanie na wyrost. Lekkie i owocowe. Koniecznie do zdekantowania - po przelaniu do karafki w butelce zostawiliśmy sporo osadu. Generalnie bardzo fajne. Dobrze jest takie mieć w zapasie, bo wydaje mi się, że powinno podpasować nawet nie-smakoszom :)

Remonte zdecydowanie pobudza kreatywność. Przyjaciółka wpadła na pomysł, żeby zmieszać je z likierem czekoladowym, którym polewałyśmy lody. Ależ to było przepyszne! Zupełnie jak czekoladki Mon Cheri!!! Ale, dzieci, nie róbcie tego w domu... Tego typu eksperymenty nieodmiennie kończą się nieuleczalną migreną dnia następnego....

Wino towarzyszyło nam w kobiecych rozmowach o kobiecych sprawach. O relacjach matka-córka konkretnie. O naszych matkach, o ich relacjach z ich matkami, o naszych córkach (no nie do końca "naszych", bo w końcu ja nie mam)... O tym jak zmienia się podejście kobiet do macierzyństwa wraz z wiekiem. O tym jak matki starają się na starość naprawić błędy z lat młodości i o tym jak różnie reagują na takie działania ich, dorosłe już, córki. Padło wiele mądrych wniosków i jeszcze więcej pytań bez odpowiedzi. Zasnęłam upojona dobrym winem i wciągającą rozmową - śniłam, że kupujemy razem z mamą wielkie kapelusze. Sigmund Freud, analyze this!

niedziela, 17 lutego 2008

Kressmann Grande Reserve 2006 - TAK

Kraj: Francja (Bordeaux)

Barwa: czerwone

Smak: wytrawne

Rocznik: 2006

Szczep: Bordeaux blend (cab. sauvingnon+merlot)

Cena: 26,95 PLN (Real)

Opis: Wino o owocowym aromacie, bardzo słodkim i mocnym. Zdecydowanie za młode, coś czuję, że jeszcze nie jego czas... Jedno z tych, które po powąchaniu sprawiają, że spodziewasz się smaku słodkiego kompotu. A tu suprajz! Taninki buszują po podniebieniu i przypominają, że w końcu kupiłam wytrawny trunek. Zdecydowanie owocowe, ale nie ciężkie. Mimo solidnej budowy, jest wręcz łatwe i przyjemne.
Miałabym ochotę z kimś się nim podzielić. Została prawie cała butelka, aż żal, żeby się zmarnowało...
Sączyłam powoli swój kieliszek, kiedy zaplumkał skype. Prawie pół godziny rozmawiałam z rodziną zza Wielkiej Wody. Snuliśmy wizje wspólnych wakacji. Kombinuję jakby tu przeskoczyć wszelkie przeszkody i spotkać się z nimi na kawie w kawiarence niedaleko Niagary. Połazić po Toronto, pojechać w góry, a potem czmyhnąć przez granicę, choćby po to, by zjeść kolację w Nowym Jorku. Piękne obrazy zbudowane na bazie wiśni i wędzonej śliwki...

Wysypały mnie się bookmarki...

Sajty, o które zahaczam ostatnio:

Informacyjne, edukacyjne, zakupowe:

Społecznościowe - zakumplujmy się! :


Blogi:

Jak tak patrzę na tę listę, to naprawdę się dziwię, że ja w ogóle mam czas pić wino... :)

wtorek, 12 lutego 2008

Winiarski PR - z niesmakiem

Świat wina jest światem ultra-konserwatywnym. Każda nowość budzi w nim rwetes, burzę dyskusji i grom sprzeciwów. Zmiany w świecie wina to efekty łagodnej ewolucji - rewolucje i wynalazki dobre są dla branży odzieżowej ;)
Nawet jeśli producent wina jest wieką wytwórnią, a nie małą tradycyjną winiarnią, nawet jeśli miesza uprawy z różnych plantacji po to, żeby wyprodukować więcej butelek pod jednym brandem w danym roczniku, nawet jeśli dorabia się na boku wypuszczając na rynek produkty jabolopodobne, oficjalnie nie może ani na chwilę zdjąć maski Prawdziwego Winiarza. Prawdziwy Winiarz jest konserwatystą! Z winem przyjaźni się od lat dziecinnych, dorastał wśród francuskich winnic lub na zapleczu prowadzonego przez rodziców sklepiku z winem. Prawdziwy Winiarz kocha swoją rodzinę. Prowadzi dom otwarty. Ma uśmiechniętą, świetnie gotującą żonę i gromadkę, marzących by pójść w ślady ojca, dzieci. Prawdziwy Winiarz obrusza się na myśl o silikonowych korkach, nie wspominając o nakrętlach - a jeśli ich używa, wskazuje na ekologię i dbałość o oryginalny smak swego trunku. Prawdziwy Winiarz jedzie na wycieczkę na francuską wieś, po to by zrobić sobie zdjęcia przy małych chatkach i kiściach winogron - wstawi je potem na stronie internetowej po to, by dopiąć swój wizerunek na ostatni guzik.
Ale interes winny musi zarabiać - na rynku przetrwają tylko ci, którzy poza świetną robotą winiarską popiszą się kreatywnym podejściem do promowania swojej marki. Powraca jak bumerang przykład Garego, który poprzez sklep internetowy i bloga rozbudował imperium Wine Library na niesamowitą skalę. Ale i on balansuje na krawędzi. Mam bardzo mieszane uczucia co do jego konkursów typu "Spread the thunder". Facet rzuca reklamami na prawo i lewo, wykorzystuje w dość nachalny sposób potencjał jaki dają mu jego fani organizując konkurs na najlepszą reklamę jego bloga. A co z "spotkajmy się i porozmawiajmy o winie"? Co z "sielską atmosferą"? Co z "czujną degustacją", "cieszeniem się nowym smakiem"? Z tradycyjnego wyobrażenia idei wina zostaje tylko sprzedaż-sprzedaż-sprzedaż.
Polecam post na Vinography: Winiarskie Techniki Marketingowe, których powinno się zaprzestać. Bardzo zabawny. Pokazuje, że wielu winiarzy po prosu potyka się o cienką granicę między dobrym smakiem, a pędem za kasą.

poniedziałek, 11 lutego 2008

Don Simon Seleccion - TAK

Kraj: Hiszpania

Barwa: czerwone

Smak: półwytrawne

Szczep: tempranillo

Opis: Czyżby zabutelkowany brat kartonowego Don Simona? Nie udało mi się określić stopnia pokrewieństwa. Ale nie mogłam się powstrzymać przed zakupem. Następnym razem muszę spróbować obydwu naraz żeby je porównać... Gdzieś w necie trafiłam na info, że ponoć te wino produkuje się w danym roczniku tylko z winorośli, która akurat daje najlepsze owoce. Nie wiem na ile to prawda, a na ile zbieżność nazw...

Zapamiętać: Don Simon Seleccion produkowany jest przez J. Garcia Carrion La Mancha S.A., dystrybuowany przez Bartex.

Przy okazji odkryłam, że w winnych polowaniach warto zaprzyjaźnić się z Makro. Nie tylko ze względu na ceny, ale także na spory wybór win, które rzadko widuje się w sklepach (ostatnie pinot noir też tam kupiłam.

Don Szymuś pachnie wędzoną śliwką, jest miły i przyjemny. Bez ekscytacji. Dobre do wieczornego oglądania ostatniego odcinka topowego serialu. Rozmawialiśmy. Poszliśmy spać. Wyjątkowo bezrefleksyjnie i odpoczynkowo.

wtorek, 5 lutego 2008

Kazayak Vin Pinot Noir '97 - TAK

Kraj: Mołdawia

Barwa: czerwone

Smak: półsłodkie

Szczep: pinot noir

Rocznik: 1997

Opis: Pinot Noir! Wreszcie! Niesamowite ile kombinacji Cabernet Sauvignon, Merlot, Shiraz można znaleźć w naszych sklepach. Najpopularniejsze szczepy szczerzą się z półek sklepów z winem opatrzone naklejkami winnic z całego świata.
Ale dajcie spokój, ile można?! Próbujmy nowych rzeczy. Na przykład Pinot Noir, tak popularnego na świecie, a u nas jakby jeszcze nie odkrytego.
Ma stosunkowo jasną barwę i słodki zapach - trochę jakby kwiatkowy. Pamiętam zapach Sakury - zielonej herbaty sencha o zapachu japońskiej wiśni. Trochę mi tu pasuje. W smaku nic nie udało nam się wyłowić - żadnych konkretnych nut, nasze nosy i podniebienia nie podołały. Ale obydwoje z Miłym jesteśmy zachwyceni. Jest niesamowicie przyjemne i tak łatwo sie je pije! Trochę za słodkie do kolacji, ale zdecydowanie na TAK jako aperitif lub po prostu w zestawie z babskim wieczorem (i lodami straciatella :) ).

czwartek, 31 stycznia 2008

Zahr Syrah - TAK


Kraj: Włochy / Sycylia

Barwa: czerwone

Smak: wytrawne

Szczep: shiraz (syrah)

Opis: I shiraz w odsłonie trzeciej. Tym razem sycylijskie, jak zapewniał Pan w winnym sklepie, z Sycylii pochodzą najłagodniejsze wina tego szczepu. Pan zapewniał takze, że Syrah, to wino z Kany Galilejskiej (te, w które Jezus zamienił wodę). Zahr ma bukiet o dwóch twarzach. Podobnie jak poprzednie dwa, ma wyraźny zapach wiśni, ale w zupełniej innej oprawie. Pachnie bardziej jak likier wiśniowy - dla mnie wyraźnie jak takie czekoladki z likierem i wiśnią w środku. Miłemu, którego zaczynam naprawdę podziwiać za nos, zamiast nutki czekolady bardziej przychodził do głowy karmel. I zdecydowanie potwierdził likierowy trop. Poza tym Zahr pachnie męskimi skarpetkami, octem (ma mocną budowę), butaprenem (serio, wąchaliśmy dziś klej, żeby to sprawdzić... nie, nie robilismy tego dla odlotu... ;) ). W smaku jest mocne, wytrawne, parażujące podniebienie lawiną tanin. Nie jest to butelka na listę zakupów, ale zdecydowanie pomogło mi spojrzeć na shiraz z innej strony i zrozumieć (i mam nadzieję zapamietać) jego cechy charakterystyczne. Aha, producenci polecają je do ostrych potraw, dań mocno doprawionych, charakterystycznych i pikantnych. Zgadzam się, bo o ile samo wydawało się nieprzyjazne, świetnie wyostrzało smak kolacji.
Wino zdecydowanie do tortilli, nie do pocałunków. :)

Cape Zebra Shiraz 2007 - TAK


Kraj: Afryka Południowa

Barwa: czerwone

Smak: wytrawne

Szczep: Shiraz

Rocznik: 2007

Opis: Ciąg dalszy zabawy z winami z Western Cape. Cape Zebra to, podobnie jak Balance wino produkowane przez Overtex. O ile trunek z balansującym słoniem był połączeniem merlot i shiraz, zebra to czyste, młode shiraz. Bez żadnych domieszek. Dzięki niemu mogłam wyłowić to, co charakterystyczne dla shiraz z wcześniej smakowanej mieszanki. Ten zapach, który mnie tak fascynował, kojarzący mi się z gumą do żucia, to wiśnia. Cape zebra w pierwszym odruchu mnie odrzuciło kwaśnym posmakiem i dopiero Miły naprowadził mnie na właściwy tor. Ja przecież nie cierpię wiśni... Bardzo, bardzo wiśniowe. Zapach jak balsam do ciała, który kiedyś miałam - wiśniowy z aromatem przypraw. Trochę za kwaśne jak dla mnie, ale wciągające. Warte spróbowania.

poniedziałek, 28 stycznia 2008

Ask Gary

Jedno z najdziwniejszych pytań jakie kiedykolwiek zadałam na forum. Czy to, że Miłemu założyli druty na zęby wpłynie na to jak mu smakuje wino... Gary twierdzi, że nie.
A co jeśli zaplącze mu się tam kawałek pleśniowego sera?

piątek, 25 stycznia 2008

Sutter Home White Zinfandel - recenzja gościnna :)

Dzisiaj gościnnie recenzja Znikacza.

Co bym się nie czuła samotnie w ponurym świecie winopijców...

Dzięki :D

czwartek, 24 stycznia 2008

Balance Shiraz/Merlot 2005 - TAK

Kraj: RPA

Barwa: czerwone

Smak: wytrawne

Rocznik: 2005

Szczep: Shiraz i Merlot


Opis: łał. Pyszne wino wybrane przez Miłego i podarowane mi na Gwiazdkę. Otworzyłam je z rozpaczy, bo z niczym się nie wyrabiam. Poczułam się taka malutka pod ciężarem zbliżającej się sesji, problemów w pracy, tego, że jestem przeziębiona. Wzięłam do ręki butelkę z czerwonym słoniem i wczytałam się w opis. "Sztuka utrzymania się na szczycie wymaga dopracowanej zdolności umiejętnego balansowania na huśtawce życia. Dlatego tak dobrze jest wiedzieć, że mimo wzlotów i upadków, zawsze jest BALANCE, które pomoże ci powrócić do szczęśliwej równowagi" [moje tłumaczenie na polski pozostawia wiele do życzenia...:) ]. Tak! Właśnie tego potrzebowałam! I otwieram butelkę, wlewam ciut do kieliszka (Vaynerchuk pokiwałby groźnie palcem za picie świeżo otwartego wina...) i wącham, i próbuję, i już jestem zakochana. Przez cierpkość wyraźnie przebija się słodki zapach i smak truskawek. Jest zima, a ja czuję truskawki, BOSKO! I jeszcze jeden zapach dociera do mych nozdrzy tak silnie, że aż jestem zdziwiona - przecież ja dopiero się uczę! Taką trudność sprawia mi zazwyczaj wyodrębnienie w winie zapachów spod warstwy alkoholu i winogron. Ale co to jest??? Coś słodkiego. Jak guma do żucia. Winogronowo-wiśniowa? Śliwkowa? Och... Nieważne.
I nagle, tak jak zapewnia końcówka opisu na etykiecie: "życie wcale nie jest aż tak skomplikowane!"



poniedziałek, 21 stycznia 2008

100punktowa skala oceny wina

Choć nie czuję się w pełni na siłach, by ją stosować - moim kubkom smakowym brakuje doświadczenia - warto wiedzieć, że taka skala jest. To uniwersalny sposób na ocenę wina, świetna przy przekazywaniu sobie recenzji danego trunku.

99-100 punktów
Opadła ci szczęka, a serce zabiło mocniej - nie spodziewałeś się, że wino może być źródłem tak niesamowitych doznań.
96-98 punktów
Zachwycające. Rzadko spotykany poziom wspaniałości, która powala cię swoją masywnością, a elegencją podnieca tak, że masz gęsią skórkę.
92-95 punktów
Powalające wina, którym udaje się osiągnąć to "coś". Zdarza się, że czarują tylko w jednym wymiarze, ale jest to wymiar, z którego nie będziesz chciał wracać.
90-91 punktów
Wina wysokiej jakości, które sprawiają, że masz ochotę zrobić jeszcze jeden łyk, by odkryć coś jeszcze (i zazwyczaj znajdujesz!). Wina zaczepne, wzbudzające ciekawość.
85-89 punktów
Wina ponad przecietną. Brakuje im "zaczepnego" składnika z win 90punktowych, ale są satysfakcjonujące. Wypijalne. Do niczego nie można się w nich przyczepić.
80-84 punktów
Coś w tych winach nie pasuje, coś cię drażni, choć mają też liczne cechy, które możesz polubić.
70-79 punktów
Bardzo przeciętne wina, które niczym sie nie wyróżniają.
60-69 punktów
Wina wadliwem, do skreślenia z listy zakupów. Prawie niewypijalne.
50-59 Points
Tak beznadziejne, że szkoda nawet na nie 60tki. Niewypijalne.

niedziela, 20 stycznia 2008

Don Simon Vino Tinto - TAK

Kraj: Hiszpania

Barwa: czerwone

Smak: wytrawne

Opakowanie: karton

Opis: Don Simon najczęściej pojawia sie w naszych sklepach w wersji czerwonej lub białej, w litrowych kartonach, ale na stronie dystrybutora znalazłam info o większych opakowaniach (nie potrafię na podstawie opisów stwierdzić, czy do mniejszych i większych kartonów jest wlewany ten sam trunek - rzuciła mi się w oczy różnica w voltach, ale trudno powiedzieć, czy to nie literówka, na moim kartonie jest 11% więc jeszcze inaczej). W Hiszpanii produkowana jest też Sangria Don Simon, ale wygląda na to, że nie sprowadza się jej do nas.
Wino pycha, aż mi trochę głupio, że tak się rozsmakowałam w kartonowym winku za dychę. Jest wytrawne, ale prawie w ogóle nie cierpkie. Miło spędza się przy nim czas, szczególnie w towarzystwie Przyjaciółki i babskich plot. Brakuje mu co prawda głębi smaku i aromatu, ale świetnie spisuje się po prostu do obiadu.
Hmmm. teraz przypomniało mi się, że Gary Vaynerchuk powiedział w którymś odcinku Wine Library TV, by nie trzymać w domu gównianego wina tylko po to, by móc wypić je ot tak sobie. Po co, skoro, ot tak, mozna wypić wypasione wino?
No tak, fakt... Ale jakoś żal byłoby mi pożegnać się z Don Simonem definitywnie. Nawet jeśli ktoś postrzega je tak:

niedziela, 13 stycznia 2008

Conde de Velazquez (Cab. Sauvignon) - NIE

Kraj: Chile

Barwa: czerwone

Smak: wytrawne

Szczep: Cabernet Sauvignon


Opis: Choć wyjątkowo smakował mi chilijski Merlot z tej winnicy, Cab. Sauvignon zawiódł mnie na całej linii. Ładny aromat wiśni, lekko przypalany, ale w smaku wino jest kwaśne i płytkie. Budzi skrzywienie na twarzy i potrzebę nagłego ciamknięcia w nadziei, że to pomoże na dziwny posmak pozostający na języku.
Ale i tak w jego towarzystwie udało mi się spędzić przemiły wieczór z Przyjaciółką. Skorzystałam radośnie z nieobecności Miłego i zorganizowałam babski wieczór. Typowy, tak jak trzeba, z plotami, pryskaniem się perfumami, wspominkami dawnych czasów, marzeniami o przyszłości i krótkim epizodem z policją w tle ("ale Panie Władzo, co ja poradzę, że mój samochód zastawia przejazd - jest CHOLERNIE ŚLISKO i nie umiem wyjechać!").
Poza tym byłam bardzo grzeczna - posprzatałam, popracowałam, upiekłam nawet murzynka i czekam teraz na powrót Pana Domu. Babskie wieczory są ważne dla naszego zdrowia psychicznego, ale równie ważna jest świadomość, że w łóżku, do którego się kładziemy nie czeka jedynie pluszowy miś...

sobota, 5 stycznia 2008

Mary Baker, Winiarski Detektyw

Polecam świetną serię artykułów opublikowanych na blogu Dover Canyor Winery przez Mary Baker, która z detektywistycznym zacięciem postanowiła rozwiązać kryminalną sprawę Nigeryjskich oszustów wyłudzających pieniądze od małych amerykańskich winnic. Tekst jest przezabawny, ale jednocześnie to realna przestroga dla winiarzy (oraz innych producentów dóbr luksusowych, bo to oni właśnie padaja najczęściej ofiarą tego typu procederów).
Tekst można przeczytać tu:
Intro, Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V

Dla osób nieangielskojęzycznych lub zbyt leniwych ;) streszczenie:
Z powodu tego procederu ucierpiało już wiele winnic - jedna z nich straciła 80 000 dolarów i 4 palety wina. W innych przypadkach straty były mniejsze, lecz także bardzo dotkliwe. Pamietajmy, że chodzi tu o małe, rodzinne firmy...
Mary przeprowadziła prowokację, podczas której dokładnie zbadała schemat działania oszustów. W swoich tekstach opisała jak oszustwo wykryć, uniknąć negatywnych skutków i pomóc władzom w walce z tego typu procederami. Zasada działania oszustów była, w skrócie, taka:
Mała winnica otrzymywała zamówienie na wino z odległego kraju - w opisywanej prowokacji, była to Korea. Wiadomości w rzeczywistości wysyłane były z Nigerii. Zamawiający prosił o przesłanie dużej ilości wina za pośrednictwem międzynarodowej firmy transportowej, z którą współpracuje. Winiarz zachwycony dużym zamówieniem zgadzał się łatwo na proponowane przez zamawiajacego warunki: opłacał koszty przesyłki (niebotycznie wysokie - w prowokacji za 75 butelek wartych 693 dolary przesyłka kosztowała 2500 dolarów!!!) poprzez przelew Western Union i pobierał opłatę za wino powiększoną o koszty przesyłki z karty kredytowej, której numer otrzymał od zamawiającego. Oczywiście numery kart kredytowych zawsze były skradzione, a po wino najczęściej nikt się nie zgłaszał. Kasa za fikcyjną przesyłkę trafiała do oszustów poprzez podstawioną osobę, która odbierała przelew w jakiejś małej, biednej mieścinie w Oklahomie pewnie nieświadoma nawet w jakim procederze uczestniczy...
Pomysłowość ludzi nie zna granic - naprawdę zaskoczyło mnie, jak szczegółowo zaplanowane były działania oszustów. Wino stało się w tej historii pretekstem do wyłudzeń na szeroką skalę - materiał dobry na kryminał, ale kiedy myślę o tych małych winiarniach, opisane przez Mary Baker sytuacje zdecydowanie zostawiają cierpki posmak... Niefajnie...

Zgłębiane w towarzystwie czerwonego Conde de Velazquez (Merlocik).