czwartek, 31 lipca 2008

Zacosta, Emery, 2004 - NIE

Kraj: Grecja (Rodos)

Barwa: czerwone

Smak: wytrawne

Rocznik: 2004

Cena: 9EUR

Opis: Jedno z win przywiezionych z Grecji, kupione na Rodos we wcześniej opisywanej Emery. Aromat owocowy, mało intensywny, przedziwny, bez głębi. W smaku bardzo cierpkie, paraliżujące podniebienie taninami. Oprowadzająca nas po sklepie ekspedientka zapewniała, że to najlepszy produkt ich marki (sic! spójrzcie na cenę!). Smutne, bo naprawdę miałam nadzieję, że ta butelka uratuje honor naszej wyprawy szlakiem rodyjskich win. Teraz to już oficjalne - Rodos skreślamy z listy wartych uwagi producentów.

środa, 30 lipca 2008

Vom Fass - Prosto z beczki

Korzystaliście kiedyś z tych przedziwnych sklepów z produktami "prosto z beczki"? Odwiedziłam ostatnio jeden z nich, w "Blue City" (drugi z tej samej sieci jest ponoć w "Manufakturze" w Łodzi).
Oliwy, oleje, octy, do tego mają whiskey w planach. Ładnie podane (choć część czaru prysła kiedy zajrzałam pod pokrywkę beczki i odkryłam, że zawartość siedzi w niej w plastikowym worku :) ) i ciekawie przedstawione. Można wszystkiego spróbować, a uśmiechnięta, odpowiednio przeszkolona ekspedientka opowiada o poszczególnych produktach. O leżakowaniu octu, o nietypowych połączeniach (olej z orzechów laskowych zmieszany z octem malinowym zburzył moje dotychczasowe postrzeganie sosu winegret).
Mam sentyment do takich biznesów - dobrych win, herbat, kaw, pralinek, itd. - małych sklepików ze sprzedawcami zaczarowującymi klientów niezwykłą atmosferą roztaczaną wokół frykasów przeznaczonych tylko dla smakoszy. Ileż w tym ściemy, marketingu, koloryzowania... Ale i tak uwielbiam dawać się w to wciągnąć!
Kupiłam sobie trochę tego oleju z orzechów. Jest słodki i bardzo intensywny - muszę go mieszać ze zwykłą oliwą, bo zapach orzechów zakrywa mi sałatkę. Ale frajdę mam jak dziecko bo to coś zupełnie nowego. Już przymierzam się do pichcenia naleśników z przepisów znalezionych na firmowej stronie sieci.
Oliwy często kręcą się wokół win. Sprowadzane są przez tych samych dystrybutorów, sprzdawane w tych samych sklepach. Dobra oliwa, podobnie jak wino, to symbol czerpania radości ze spożywania dobrych posiłków.
Czy ktoś się może zna na oliwach i octach? Chętnie o tym pogadam... :)

wtorek, 29 lipca 2008

co zrobić, kiedy skończy się wino?

wykorzystać kieliszki :) Dziś offtopicowo i rozrywkowo - wyciąg z YouTube'a.


poniedziałek, 28 lipca 2008

La Jaglerie, Rose d'Anjou AOC 2006 - NIE

Kraj: Francja
Barwa: Różowe
Rocznik: 2006

Opis: Pite bez okazji, ot przez upał, bo lekkie, schłodzone różowe wino jest zupełnie niezobowiązujące. W sam raz na gorący wieczór spędzony na balkonie, w siadzie skrzyżnym (to wczoraj) lub, tak jak dziś, jako towarzysz pianinowego plumkania o zachodzie słońca. Tak sobie po prostu wypijmy kieliszek różowego, dla relaksu. Niestety La Jaglerie zamiast nakładać różowe okulary na moje postrzeganie win różowych, brutalnie je strąciło.
Smakuje jak... marne truskawki - wiecie jak to jest, czekasz na czerwiec przez cały rok, bo wtedy jest wysyp truskawek, nadchodzi lato, lecisz do sklepu kupujesz pół kilo i... bleee... rozmemłane, nadpsute, z mdłą słodyczą i tak gorzkim posmakiem na końcu, że nie możesz pozbyć się go do jesieni. Oj, to już wolę brzoskwinie z puszki...

piątek, 4 lipca 2008

Wina Rodyjskie - Emery

Wiem, wiem, jestem niedobra - znów miesiąc się nie odzywałam. Doktorze, czy mój blog umrze??

Czas jednak opisać wakacyjne winne przygody :) Czy wiecie, że Rodos ma ponad 2400-letnią tradycję winiarstwa? Że poza Retsiną, Soumą i Ouzo, można tam spróbować wina z wyjątkowych winogron? Że dwaj najwięksi producenci - Cair i Emery słyną z najwyższej jakości trunków? Nie słyszeliście? To dobrze, bo to bzdury! Propaganda pod turystów.
Snując się po Rodos próbowaliśmy najróżniejszych win, zaglądaliśmy do przeróżnych miejsc z winiem związanych. Trafiliśmy także do starej rozlewni Emery w mieście Rodos (niestety skończyło się na pogaduchach z pracownikami, bo na teren rozlewni nie wpuszcza się turystów - psia kość, a na stronie pisali, że tam też można pozwiedzać...) oraz do showroom'u i winnicy we wsi Embona, w górach. W Embonie Emery zaprosiło nas na degustację, gdzie w brudnych, maciupkich kieliszkach mogliśmy spróbować... najtańszych win ichniejszej produkcji. Na pytanie, czy możemy napić się czegoś lepszego, obsługująca nas pani oznajmiła, że droższych win nie dają i że możemy sobie najwyżej kupić butelkę w sklepie. Próbowaliśmy wydobyć jakieś informacje o historii firmy, odmianach winorośli, leżakowaniu wina, różnicach między poszczególnymi winami, ale ku naszemu zdziwieniu, obsługa nie miała o tym pojęcia. Dowiedzieliśmy się tylko, że w całej firmie nie ma ani jednej drewnianej beczki...
Planowałam większe zakupy, ale odeszłam jedną butelką ponoć najlepszego wina (odezwę się jak je otworzymy) i zaczęłam myszkować po terenie winiarni. Znalazłam tylko stalowe silosy, skrzynki z pustymi butelkami. W okolicach nie widziałam ani jednej winorośli... To tyle jeśli chodzi o "winnicę"...
Prawda jest taka, że większość winogron przyjeżdża na Rodos z kontynentu. Produkuje się z nich średniej jakości wino, które jest rozlewane do butelek i opisywane certyfikatami regionalnymi przyznawanymi nie wiem na jakiej podstawie.
To nie Madera z zapierającą dech historią wyjątkowego wina - winiarskie Rodos jest nudne, rozdmuchane pod bezmyślnych turystów i pozbawione duszy. No, przynajmniej w kwestii win sprzedawanych komercyjnie. Oddać honor wyspie muszę za wino domowe, które dostać można w miejscowych tawernach. Ono naprawdę podbiło moje serce i pozwoliło uwierzyć, że gdzieś tam, z dala od turystycznych jarmarków są ludzie, którzy wciąż pamiętają jak wino robiło się owe 2400 lat temu.

Ps. Dziękuję wszystkim czytelnikom Blipa (okienko po prawej, na dole) za smsy i kibicowanie nam w trakcie wakacji. Bardzo nam Was brakowało!